Czesi - sąsiedzi i członkowie naszej WIELKIEJ NIEZBYT SZCZĘŚLIWEJ SŁOWIAŃSKIEJ RODZINY. Nawet ich trochę lubimy ( w przeciwieństwie do innych, nie przysporzyli nam wielu kłopotów ). Czasami spoglądamy na nich z pobłażaniem - są mniejsi i nigdy nie stanowili dla nas zagrożenia. Bać się Czechów ? Śmiech !
Czesi - nasza wiedza o nich to ciąg stereotypowych skojarzeń i zarazem silne przekonanie, że mimo dostrzegalnych różnic - oba narody : zjadaczy pierogów i amatorów knedlików, są do siebie podobne. Otóż , nie są - to podstawowy wniosek, jaki nasuwa się nam po przeczytaniu zbioru reportaży Mariusza Szczygła "Zrób sobie raj". Okazuje się, że Czesi i Polacy nawet wady maja zupełnie inne. ( Czeskie wady narodowe wydają się być mniej uciążliwe od polskich. Gdybym nie była tak bardzo przywiązana do własnych, z pewnością zamieniłabym je na czeskie. )
Mimo deklarowanego czechofilstwa Mariusz Szczygieł nie idealizuje naszych południowych sąsiadów. Jeśli już każe nam przymknąć oczy na pewne czeskie "sprawki", to tylko po to, by je szeroko otworzyć na inne. Czesi, oczywiście wzbudzają sympatię, a nawet trochę zazdrości, ale też zaskakują i szokują. Mnie osobiście zaskoczyły : przejawy czeskiego "luzu" obyczajowego ( list od sąsiadki ze str. 61 ), ich konsekwentny antyklerykalizm, mimo iż o czeskim ateiżmie obiło mi się wcześniej o uszy. Szokuje ich podejście do żałoby i śmierci ( "Tu nikt nie lubi cierpieć" ). Poza tym Czesi trochę denerwują. Nie wiem czy to tylko moje wrażenie, ale będąc dla siebie dosyć pobłażliwymi - dla innych np. dla Polaków już tacy nie są. No i ten przymus, by wszystko podane było w lekkim i śmiesznym sosie - tutaj przekonują mnie jednak słowa Davida Cernego : "Śmiech...- zastanowił się przez chwilę David Cerny, biegnąc do stacji szóstej. - Przecież musi być jakiś powód do życia - dodał po namyśle."
Najwięcej miejsca w książce autor poświęca kwestii, w której najwyrażniej uwidaczniają się różnice między Polakami i Czechami - miejscu, jakie w życiu prywatnym i społecznym Czechów zajmuje Bóg i religia. Nie odbierając nikomu przyjemności z lektury - powiem tylko ogólnikowo, że Czesi są narodem, który dla każdego Kościoła stanowi prawdziwe wyzwanie. Dzięki książce poznajemy również żródła czeskiej niechęci do Kościoła Katolickiego.
Szkoda, że niektóre sprawy np.: rozliczenia z historią czy stosunek Czechów do swoich sąsiadów zostały tylko zasygnalizowane. Jestem ciekawa, czy w Czechach miały miejsce podobne debaty, jak u nas o Jedwabnem i co sądzą o Czechach mieszkający tam cudzoziemcy lub przedstawiciele mniejszości narodowych. A jak się żyje w Czechach Polakom? Mam nadzieję, że na te pytania Mariusz Szczygieł odpowie w swoich następnych książkach.
Skąd się wziął tytuł mojej recenzji? Otóż, czytając o czeskiej "pohodzie", o niechęci Czechów do agresji i unikaniu konfrontacji ( w tym względzie jestem bardzo "czeska" ), a także rozdział o czeskim hymnie narodowym - skojarzenie z Tolkienowskimi mieszkańcami krainy Shire nasunęło się samo.
Do tych wszystkich przemyśleń, wniosków i skojarzeń ( nieważne czy trafnych ) skłoniła mnie lektura książki Mariusza Szczygła. I to uważam za jej podstawową zaletę. Każda książka, której treść nie pozostawia nas obojętnymi i skłania nas do refleksji, jest warta tego, by ją poznać. A poza tym świetnie się ją czyta, nawet przypisy ( traktujący o polskich i czeskich zdrobnieniach ze str. 46 - zapada w pamięć ). Mariusz Szczygieł swoim pisaniem rozbudza w nas apetyt, nie tylko na Czechy, ale i na dobrą literaturę. To duża sztuka. Polecam!
Wszystkich, którzy "Zrób sobie raj" już przeczytali lub zamierzają przeczytać, zachęcam do odwiedzenia strony internetowej Mariusza Szczygła. Szczególnie namawiam do obejrzenia rozmowy z autorem "Zrób sobie raj" w czeskiej telewizji, oczywiście po czesku - ogląda się znakomicie, a słucha jeszcze lepiej.
Mariusz Szczygieł, Zrób sobie raj, Czarne, 2011, s. 292
Czesi - nasza wiedza o nich to ciąg stereotypowych skojarzeń i zarazem silne przekonanie, że mimo dostrzegalnych różnic - oba narody : zjadaczy pierogów i amatorów knedlików, są do siebie podobne. Otóż , nie są - to podstawowy wniosek, jaki nasuwa się nam po przeczytaniu zbioru reportaży Mariusza Szczygła "Zrób sobie raj". Okazuje się, że Czesi i Polacy nawet wady maja zupełnie inne. ( Czeskie wady narodowe wydają się być mniej uciążliwe od polskich. Gdybym nie była tak bardzo przywiązana do własnych, z pewnością zamieniłabym je na czeskie. )
Mimo deklarowanego czechofilstwa Mariusz Szczygieł nie idealizuje naszych południowych sąsiadów. Jeśli już każe nam przymknąć oczy na pewne czeskie "sprawki", to tylko po to, by je szeroko otworzyć na inne. Czesi, oczywiście wzbudzają sympatię, a nawet trochę zazdrości, ale też zaskakują i szokują. Mnie osobiście zaskoczyły : przejawy czeskiego "luzu" obyczajowego ( list od sąsiadki ze str. 61 ), ich konsekwentny antyklerykalizm, mimo iż o czeskim ateiżmie obiło mi się wcześniej o uszy. Szokuje ich podejście do żałoby i śmierci ( "Tu nikt nie lubi cierpieć" ). Poza tym Czesi trochę denerwują. Nie wiem czy to tylko moje wrażenie, ale będąc dla siebie dosyć pobłażliwymi - dla innych np. dla Polaków już tacy nie są. No i ten przymus, by wszystko podane było w lekkim i śmiesznym sosie - tutaj przekonują mnie jednak słowa Davida Cernego : "Śmiech...- zastanowił się przez chwilę David Cerny, biegnąc do stacji szóstej. - Przecież musi być jakiś powód do życia - dodał po namyśle."
Najwięcej miejsca w książce autor poświęca kwestii, w której najwyrażniej uwidaczniają się różnice między Polakami i Czechami - miejscu, jakie w życiu prywatnym i społecznym Czechów zajmuje Bóg i religia. Nie odbierając nikomu przyjemności z lektury - powiem tylko ogólnikowo, że Czesi są narodem, który dla każdego Kościoła stanowi prawdziwe wyzwanie. Dzięki książce poznajemy również żródła czeskiej niechęci do Kościoła Katolickiego.
Szkoda, że niektóre sprawy np.: rozliczenia z historią czy stosunek Czechów do swoich sąsiadów zostały tylko zasygnalizowane. Jestem ciekawa, czy w Czechach miały miejsce podobne debaty, jak u nas o Jedwabnem i co sądzą o Czechach mieszkający tam cudzoziemcy lub przedstawiciele mniejszości narodowych. A jak się żyje w Czechach Polakom? Mam nadzieję, że na te pytania Mariusz Szczygieł odpowie w swoich następnych książkach.
Skąd się wziął tytuł mojej recenzji? Otóż, czytając o czeskiej "pohodzie", o niechęci Czechów do agresji i unikaniu konfrontacji ( w tym względzie jestem bardzo "czeska" ), a także rozdział o czeskim hymnie narodowym - skojarzenie z Tolkienowskimi mieszkańcami krainy Shire nasunęło się samo.
Do tych wszystkich przemyśleń, wniosków i skojarzeń ( nieważne czy trafnych ) skłoniła mnie lektura książki Mariusza Szczygła. I to uważam za jej podstawową zaletę. Każda książka, której treść nie pozostawia nas obojętnymi i skłania nas do refleksji, jest warta tego, by ją poznać. A poza tym świetnie się ją czyta, nawet przypisy ( traktujący o polskich i czeskich zdrobnieniach ze str. 46 - zapada w pamięć ). Mariusz Szczygieł swoim pisaniem rozbudza w nas apetyt, nie tylko na Czechy, ale i na dobrą literaturę. To duża sztuka. Polecam!
Wszystkich, którzy "Zrób sobie raj" już przeczytali lub zamierzają przeczytać, zachęcam do odwiedzenia strony internetowej Mariusza Szczygła. Szczególnie namawiam do obejrzenia rozmowy z autorem "Zrób sobie raj" w czeskiej telewizji, oczywiście po czesku - ogląda się znakomicie, a słucha jeszcze lepiej.
Mariusz Szczygieł, Zrób sobie raj, Czarne, 2011, s. 292
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz