5 grudnia 2011

L. M. Montgomery " Święta z Anią i inne opowiadania na Boże Narodzenie"

Moja ostatnia wizyta w antykwariacie zakończyła się zakupem tej oto książeczki :


Prawdziwie szczęśliwy traf, bo ostatnio poszukiwałam czegoś o bożonarodzeniowej tematyce. "Święta z Anią i inne opowiadania na Boże Narodzenie " Lucy Maud Montgomery to ( jak tytuł wskazuje ) szesnaście opowiadań autorki. Dwa z nich pewnie znacie, bo pochodzą z " Ani Zielonego Wzgórza " i " Ani z Szumiących Topoli ", pozostałe czternaście to bliżej nieznane, pewnie nie tylko mnie, opowiadania zamawiane i publikowane przez kanadyjskie czasopisma na przełomie 19-go i 20-go wieku.

Nie będę ukrywać, że najlepsze są właśnie opowiadania pochodzące z książek o Ani. Przyznam się szczerze, że dawno już do Ani nie wracałam ( pewnie kilka lat ), ale teraz mam wielką na to ochotę. Myślę, że nadchodzące święta będą doskonałą okazją, by odwiedzić Zielone Wzgórze. Pamiętacie, jak Ania marzyła o sukience z bufiastymi rękawami ? A jakie katorgi w sklepie przechodził nieśmiały Mateusz chcąc  kupić Ani wspomnianą sukienkę ? Ja o tym pamiętałam, ale ZAPOMNIAŁAM, że Ania dostała ją w wigilijny poranek, a wieczorem wystąpiła w niej na uroczystym koncercie.

" Poranek wigilijny zastał świat w białej, cudnej szacie. Grudzień był bardzo łagodny i oczekiwano gwiazdki zielonej. Tymczasem w nocy spadł śnieg, który wystarczył, by całkowicie przeobrazić Avonlea. Ania zachwyconym wzrokiem patrzyła wokoło przez zamarznięte okno swego pokoiku. Sosny w Lesie Duchów stały cudne niby białe pióropusze; brzozy i dzikie wiśnie osypane były perłowym szronem; na zaoranym polach bruzdy pokryły się śniegiem. Powietrze, czyste i chłodne, sprawiało rozkosz. Ania zbiegła ze schodów, śpiewając wesoło, aż głos jej rozległ się po całym Zielonym Wzgórzu. "

"- Nie wiem, czy będę mogła jeść śniadanie- rzekła uszczęśliwiona Ania. - W tak niezwykłej chwili śniadanie wydaje się rzeczą zbyt prozaiczną. Wolę nasycić mój wzrok tą sukienką. Cieszę się tak bardzo, że bufiaste rękawy są jeszcze modne. Czuję, że nie potrafiłabym przeżyć tego, gdyby wyszły z mody, zanim doczekałabym się sukni z takimi rękawami. Nie umiałabym być zupełnie zadowolona." - nie tęsknicie za podobnymi zdaniami wygłaszanymi przez Anię ? Ja się stęskniłam.

Drugie opowiadanie pochodzące z " Ani z Szumiących Topoli " opowiada o wizycie na Zielonym Wzgórzu Julianny Brooke ( niesympatycznej nauczycielki, z którą Ania pracowała w szkole ).

" Ania już jaśniała świąteczną radością. Zaczęła jaśnieć dokładnie w momencie, gdy pociąg ruszył ze stacji. Zostawiała za sobą ponure ulice, jechała do domu, do domu na Zielone Wzgórze. "

"- Na tej drodze jest takie jedno miejsce, w którym nagle czuję, że jestem w domu - powiedziała Ania. - O, tam, na szczycie następnego pagórka, skąd widać światła Zielonego Wzgórza. Marzę o kolacji, którą przygotowała dla nas Maryla. Już tu czuję, jak pachnie. Och, jak dobrze być znowu w domu !"
Czar Ani i Zielonego Wzgórza sprawił, że Julianna Brooke wydobyła się ze swojej brzydkiej, oschłej skorupy : " Inaczej patrzę na świat - myślała Julianna zasypiając. - Nie miałam pojęcia, że istnieją tacy ludzie."

Pozostałe opowiadania, choć do wspomnianych dwóch im sporo brakuje, mają swój staroświecki urok. Nawet ich nieco namolne morały, od których już zdążyliśmy się odzwyczaić ( już nie pisze się tak dla dzieci ) bardzo nie rażą. Najbardziej spodobał mi się " Świąteczny koszyk ciotki Cyryli ". Opowiadanie o tym, jak tytułowy koszyk, a raczej jego smakowita zawartość sprawiła, że pasażerowie pociągu, który utknął w śnieżnych zaspach, mogli prawdziwie świątecznie spędzić Boże Narodzenie.

I takie to właśnie są opowieści. O Bożym Narodzeniu i jego wielkiej mocy : do zażegnywania konfliktów i sporów, do wydobywania z ludzi wszystkiego, co najlepsze. O świętach jako okazji do robienia dobrych uczynków. Historie mniejszych i większych cudów. Wszak wszystko musi się dobrze skończyć, prawda ? Z sympatii dla Ani i kierując się duchem nadchodzących świąt - powiem tylko tyle, że miło mi  się tę książkę czytało. Było staroświecko, sentymentalnie, ale miło. I za Anią zatęskniło mi się przy okazji. Troszkę. ( No dobrze, bardziej niż troszkę.)

Lucy Maud Montgomery, Święta z Anią i inne opowiadania na Boże Narodzenie, Galaktyka, 1996, s. 208

6 komentarzy:

  1. Ty nawet nie wiesz jak ja Ci zazdroszczę! Oczywiście jeśli tylko książka Ci się znudzi, będziesz chciała inną, ja się piszę na wymianę, czy sprzedaż. Strasznie bym ją chciała miec! Ściągnęłam ją ostatnio, ale e-book, to nie to samo... Ale w internecie jej dostanie graniczy z cudem, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  2. @ Mery
    Nie wiedziałam, że tak trudno ją dostać. W tamtym tygodniu poszukiwałam czegoś o świątecznej tematyce i wpadła mi w oko w antykwariacie. Co do sprzedaży i wymiany niczego nie obiecuję, ale w razie czego dam Ci znać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam prawie wszystkie książki Montgomery, ale tej akurat mi brak :(

    A wiesz, że mi się zawsze bardzo podobały te święta Ani, kiedy właśnie przywiozła na Zielone Wzgórze Juliannę Brooke :)

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Maniaczytania
    Wstyd przyznać, ale niektóre szczegóły z książek o Ani zatarły mi się w pamięci. Przeczytawszy te opowiadania poczułam wielką ochotę, by znowu odwiedzić Zielone Wzgórze. Z Anią już tak jest : powie parę słów o sukience z bufiastymi rękawami i już jesteśmy pod jej urokiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja autorkę znam niestety tylko i wyłącznie z "Ani z Zielonego Wzgórza". Taka bardzo sympatyczna lektura. Kiedyś chciałabym nadrobić te zaległości. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Irytacja
    Dziękuję za odwiedziny i pozdrowienia.
    Czytałam również inne książki L. M. Montgomery, ale moim zdaniem Ani nie dorównują. Po prostu Ania jest jedna i niepowtarzalna !
    TEŻ pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń