15 grudnia 2011

" Pożegnanie z Afryką " Karen Blixen

Pisz i powiedz nam, jeżeli wrócisz. Myślimy ty wrócić. Bo dlaczego ? Myślimy ty nigdy być możliwe zapomnieć nas. Bo dlaczego ? Myślimy ty pamiętać jeszcze wszystkie nasze twarz i imiona naszej matki.

" Pożegnanie z Afryką " zaczęłam czytać pod koniec zeszłego tygodnia, gdy na dworze było nie tylko zimno ( jak przystało na grudzień ), ale deszczowo i wietrznie. Sięgnęłam po książkę Karen Blixen z nadzieją, że na przekór pogodzie za oknem, poczuję się za jej sprawą choć odrobinę cieplej. I tak w istocie się stało.

" Pożegnanie z Afryką " to wspomnienia autorki z jej kilkunastoletniego pobytu w Kenii ( od roku 1914 do 1931 ) na ukochanej farmie u zbocza gór Ngong. Karen Blixen przeniosła się tam wraz z mężem, by zająć się uprawą kawy. W krótszych i dłuższych  opowieściach pisarka wraca swoimi myślami do afrykańskiego życia : prowadzenia plantacji, tamtejszej przyrody, krajobrazu, a najczęściej do spotkanych przez nią ludzi : rodzimych mieszkańców ( zwłaszcza z plemienia Kikuju ) i tych, którzy tak jak ona, przybyli do Afryki z innych stron świata. Sylwetkom i losom Kamante, Faraha, czy Ezy  ( czyli krajowców, jak  autorka często nazywa Afrykańczyków ) poświęca  w swoich wspomnieniach wiele uwagi. Mimo świadomości, iż jako przybyszowi z Europy, nigdy  nie uda jej się mieszkańców Czarnego Lądu do końca zrozumieć, starała  się ich jednak jak najlepiej podczas swego pobytu poznać. Stąd nie brakuje w książce spostrzeżeń i obserwacji na temat afrykańskiej mentalności i tego, co ją różni od europejskiej.

Jak wszystko, co powstało dobrych kilkadziesiąt lat temu, powieść Karen Blixen cechuje : elegancja stylu ( po żonie barona można się jej zresztą spodziewać - pisząc pół żartem, pół serio), przywiązanie do szczegółu, a co za tym idzie liczne iście malarskie opisy, a nade wszystko, jak wcześniej wspomniałam, mnogość refleksji dotyczących afrykańskiego charakteru i sposobu życia.

Tych czytelników, a raczej czytelniczki, które oglądały film Sydneya Pollacka " Pożegnanie z Afryką " ( z Meryl Streep i Robertem Redfordem w rolach Karen Blixen i Denysa Finch Hattona ), a nie czytały jeszcze wspomnień Blixen - chciałabym uprzedzić, że film i książka nie mają ze sobą wiele wspólnego. Czytelniczki, które spodziewają się historii miłosnej, będą pod tym względem  zawiedzione. W kwestii swego życia uczuciowego Karen Blixen jest bowiem rozczarowująco dyskretna. O mężu wspomina raz i to prawie pod koniec książki, o separacji i rozwodzie wcale, a Denysa nazywa jedynie przyjacielem. Chociaż, gdyby się lepiej zastanowić, powieść Karen Blixen można jednak uznać za powieść o miłości - ale o miłości do Afryki . W przeciwieństwie do obrazu Afryki, jaki dociera do nas z mediów, czyli obszaru nękanego przez wojny, klęski żywiołowe - Afryka w ujęciu pisarki to pełen niezwykłości i piękna kontynent. A wracając do porównania książki i filmu : stanowią one dla siebie doskonałe uzupełnienie - co pominięto w książce, wyeksponowano w filmie i na odwrót.

Dom Karen Blixen w Kenii żróło : www.flickr.com, autor zdjęcia Pablo Sanchez, Licencja Creative Commons

Skłamałabym pisząc, że " Pożegnanie z Afryką " będzie się na pewno wszystkim podobać. Na zimowy wieczór to jednak , moim zdaniem, książka doskonała. Czyta się ją nieśpiesznie, a ze stron powieści jakimś magicznym sposobem emanuje ciepło ( zapewne prosto z Kenii ). Ale zdarzały się również chwile, na szczęście rzadko, że powieściowe opisy mnie nużyły, a refleksje irytowały ( zamiłowania autorki do polowań też jakoś nie potrafię zrozumieć ). Coś jest jednak w tych wspomnieniach tajemniczego, co sprawia, że  chce się do nich wracać. I jestem absolutnie pewna, że gdy tylko zatęsknię za ciepłem i słońcem, do Karen Blixen  z pewnością powrócę. Zapomniałam tylko dodać, że autorka powieści to postać nietuzinkowa, ale to się  rozumie samo przez się. Rozpoczynam zatem poszukiwania wydanych przez Wydawnictwo Literackie listów Karen Blixen i innych książek na jej temat.

Widniejący na początku cytat - to przytoczony we wspomnieniach Karen Blixen fragment listu, napisanego do niej przez Kamante  po  wyjeżdzie autorki z Kenii. Choćby dla tych wspomnianych kilku linijek tekstu warto " Pożegnanie z Afryką " przeczytać.

Wszystkim, którzy chcą czegoś więcej dowiedzieć się o życiu Karen Blixen ( 17.04.1886 - 7.09.1962 ), polecam wyszperany w sieci artykuł z National Geographic.

A tutaj filmik o pisarce ( można zobaczyć jak wyglądała ) :


Karen Blixen, Pożegnanie z Afryką, Muza, 2010, s. 304

15 komentarzy:

  1. "Pożegnanie z Afryką" to bardzo znany tytuł, nie raz o nim słyszałam, ale jeszcze nigdy nie miałam w ręce tej książki, jak również nie widziałam filmu. Nie wiem czy ta książka by mi się spodobała, ale myślę, że mogłabym ją przeczytać...

    OdpowiedzUsuń
  2. @ Iliana
    Jak napisałam w recenzji - film i książka nie mają ze sobą wiele wspólnego.W filmie skoncentrowano się na życiu uczuciowym Karen Blixen, a w książce pisarka tę sferę swego życia praktycznie pomija. W każdym razie : i film, i powieść polecam. A może filmowa wersja na początek byłaby jednak lepsza ( chyba że nie lubisz melodramatów )?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli są dobre, to mogę pooglądać :) Tak więc pewnie postaram się znaleźć i film i książkę :) Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  4. Film oglądałam fragmentami i wciąż coś mnie pochłaniało, aż raz zafundowałam sobie weekend z Meryl Streep. Przepiękny. Zaraz potem kupiłam książkę, ale lektura wciąż przede mną. Skoro piszesz, że są różne - tym lepiej. Popatrzę cieplej.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. @ ksiazkowiec
    Filmowe i książkowe " Pożegnanie z Afryką " bardzo się od siebie różnią. Film ( rzeczywiście piękny ) skupia się na życiu uczuciowym Karen Blixen ( nieudane małżeństwo, związek z Denysem ), a Afryka jest tylko efektownym tłem. W powieści to właśnie afrykańskie otoczenie ( zarówno tamtejsi ludzie, jak i przyroda ) wypływają na plan pierwszy, za to o uczuciowych perypetiach autorki praktycznie nie ma nic ( niestety ). I dlatego napisałam o tym w swoim poście. Myślę, że na zimę wspomnienia Karen Blixen są doskonałą lekturą, ale już latem, w jakiś upalny dzień na czytanie tej książki nie miałabym chyba specjalnej ochoty.
    Dziękuję za odwiedziny i komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę kiedyś zaczęłam czytac, nie wiem dlaczego nie skończyłam, bo pamiętam, że czytało mi się przyjemnie. Na pewno zacznę jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  7. czytałam w tamtym roku podczas wakacji i do tej pory nie mogę się ustosunkować do tej książki. W trakcie czytania raz pochłaniałam jednym tchem kilkanaście stron, a w następnym rozdziale trafiałam na strony przez które nie mogłam przebrnąć.. na pewno coś innego, obraz świata, którego nie znamy, a do tego przed wielu laty.

    OdpowiedzUsuń
  8. @ Mery
    To moje drugie podejście do tej książki - pierwsze i niezbyt udane było tak dawno temu, że nawet się nie liczy. Teraz czytało mi się o wiele przyjemniej.
    @ bsz
    Filmowa wersja chyba bardziej kobieca.
    @ krecica
    Może ze względu na pogodę,a może z powodu tego, że wiedziałam, iż książka i film to dwa różne światy - bardzo dobrze mi się czytało " Pożegnanie z Afryką ". Poza tym lubię książki pisane z kobiecego punktu widzenia, lubię też reportaże i książki podróżnicze, więc wspomnienia Karen Blixen nie mogły mi się nie spodobać. Nie jestem bezkrytyczna wobec wspomnianej książki, ale na pewno będę do niej wracać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam tę książkę na półce, ale jeszcze jej nie przeczytałam. Oczekuję opowieści o Afryce więc nie powinnam być zawiedziona. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To wstyd, ale nie czytałam książki i nie widziałam filmu. Przynajmniej nie w całości. Ehhh. Masakra. Do nadrobienia w nowym roku! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Dosiak
    Pierwsze moje spotkanie z " Pożegnaniem z Afryką " ( dawno, dawno temu ) nie należało do zbyt udanych.Po obejrzeniu filmu Sydneya Pollacka oczywiście natychmiast sięgnęłam po książkę - i okazało się, że w książce nie ma praktycznie nic, na co się nastawiłam i oczywiście srodze się rozczarowałam. Teraz już było całkiem inaczej.Dziękuję za odwiedziny i również pozdrawiam.
    @ Avo_lusion
    Wspomnienia Karen Blixen najbardziej spopularyzował film ( powstały w 1986 roku ) i wydaje mi się, że w tamtym czasie " Pożegnanie z Afryką " było najchętniej czytane. Do lektury oczywiście zachęcam - myślę, że zimą trochę kenijskiego ciepła nikomu nie zaszkodzi.
    ( Poczytałam trochę Twojego bloga i już wiem, skąd się wzięło właśnie TO zdjęcie Alana Rickmana na twoim profilu .)Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hehe, taaaak, uwielbiam Alana Rickmana... I Severusa, obsesja taka moja:) A mój mąż z Afryki pochodzi, więc mam na co dzień powiew gorąca ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem zaciekawiona, więc mam nadzieję, że wpadnie mi w ręce. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. @ Avo_ lusion
    No to mi się z tym " ciepłem " trafiło.
    @ Irytacja
    I książkę i film polecam. Pozdrowienia !

    OdpowiedzUsuń