27 listopada 2011

" Przełamać noc " Liz Murray - powieść napisana przez życie

Dopadło mnie w ostatnich dniach totalne rozleniwienie. Myśl o napisaniu kilkudziesięciu mniej lub bardziej sensownych zdań ( te drugie byłyby bardziej pożądane ) o książce, którą zdążyłam już przeczytać przed kilkoma dniami, napawa mnie lekkim przerażeniem. Są dwa powody, że resztkami silnej woli, której nie posiadam w nadmiarze, zmuszam się jednak do wysiłku : fakt, że ostatni post zamieściłam tydzień temu i to, że przeczytana książka naprawdę godna jest polecenia.
W morzu ukazujących się nowości książkowych wiele tytułów z pewnością nam umyka. Ale od czego są blogi o książkach ? Po "Przełamać noc" Liz Murray sięgnęłam dzięki pięknej recenzji Maniiczytania i wspomnieniom filmu, obejrzanego kiedyś w telewizji.

Co łączy absolwentkę prestiżowego Uniwersytetu Harvarda, autorkę bestsellerowej książki, wygłaszającą odczyty i prowadzącą wykłady obok wielkich światowych osobistości, takich jak Dalajlama, z kilkulatką z niebezpiecznego Bronksu, czekającą przez całą noc na powrót rodziców z wyprawy po porcję narkotyków ? Czy z bezdomną nastolatką, śpiącą na klatkach schodowych, kątem u kolegów lub w metrze ? Raczej nic - to pierwsze, co przychodzi nam do głowy. Wszystko - powiedzą ci, którzy już czytali " Przełamać noc " - to ta sama osoba, tylko w różnych momentach swojego życia.

Liz Murray, bo o niej mowa, opisała w książce swoją niezwykłą historię. Życiorys Liz to gotowy scenariusz filmowy. ( Zresztą już sfilmowany. Może oglądaliście film " Z ulicy na Harvard" ? To właśnie jej historia. ) Rodzice, nałogowi narkomani, których życiowa aktywność sprowadza się do jednego - zdobycia kolejnej porcji narkotyków i zaspokojenia narkotykowego głodu, nie pamiętają nawet o podstawowych potrzebach swoich córek. Nie zawracają sobie głowy tym, że nie mają one co jeść, że nie mają w co się ubrać. Obie dziewczynki, Liz i jej starsza o dwa lata siostra Lisa, muszą same troszczyć się o siebie. Jako dziewięciolatka Liz postanawia na przykład poszukać pracy ( oczywiście nikt nie chce jej zatrudnić ). W jednym z supermarketów, podpatrując inne dzieci, zaczyna przy kasie pakować zakupy. To jeden ze sposobów na zdobycie pieniędzy, na przetrwanie.

Najtrudniej czytało mi się początkowe rozdziały książki, w którym Liz Murray opisuje swoje wczesne dzieciństwo. Ciągle towarzyszyła mi myśl, że kilkuletnie dziecko jest po prostu bezbronne i łatwo może zostać skrzywdzone ( na wspomnienie Rona nadal cierpnie mi skóra ). Oczywiście podziwiałam siłę, samodzielność Liz, ale każdy przyzna mi rację, że żadne dzieciństwo nie powinno tak wyglądać. Niestety, zdaję sobie też doskonale sprawę z faktu, że beztroskie dzieciństwo było i jest dla wielu dzieci nieosiągalnym luksusem. I dla małej Liz również.
W następnych latach życie Liz nie będzie wcale łatwiejsze, a wprost przeciwnie :  całkowity rozpad rodziny po wyprowadzce matki do nowego partnera Bricka, pobyt Liz w pogotowiu opiekuńczym, porzucenie szkoły, bezdomność, a w końcu śmierć matki na AIDS. To ostatnie tragiczne wydarzenie sprawi, że bezdomna Liz podejmie próbę, by zmienić swoje życie. Postanawia wrócić do szkoły, by po dwóch latach nauki w Humanistycznej Akademii Przygotowawczej myśleć o studiach. Wypełniając formularz zgłoszenia do programu stypendialnego New York Timesa Liz diametralnie odmieni swoje życie. Otrzyma stypendium, dostanie się na wymarzony Harvard i doświadczy bezinteresownej pomocy i wsparcia wielu ludzi, którzy poznają jej historię z zamieszczonego w New York Timesie artykułu.

" Przełamać noc " Liz Murray to poruszająca, momentami trudna, a jednocześnie napisana z dużym spokojem i napawająca optymizmem książka. Szczególny podziw wywołał we mnie sposób, w jaki Liz Murray pisze o swoich rodzicach, boleśnie szczerze, ale jednocześnie z miłością. Niczego nie zapomina, ale nie rozdrapuje ran i wybacza. Przyznaję, że ta jej wielkoduszność wydała mi się początkowo trochę podejrzana i myślałam, że może robi to na pokaz, albo w najlepszym razie, że czas zaleczył  rany. Jednak, gdy przeczytałam o życiu Liz już po dostaniu się na wymarzony Harvard, m.in. o przerwaniu studiów i opiece nad ciężko chorym ( także na AIDS ) ojcem i gdy znalazłam archiwalny artykuł z New York Timesa z 2000 roku, w którym Liz, świeża stypendystka gazety opisuje swoją historię - doszłam do wniosku, że Liz kochała swoich rodziców zawsze. Kochała ich, mimo iż zrobili wiele, by miłość swojej córki utracić.

" Przełamać noc " to bardzo amerykańska opowieść. Powszechnie znane jest upodobanie Amerykanów do tego typu historii : o ludziach, którzy nie mając nic, pokonują wiele przeszkód i osiągają życiowy sukces. Od zera do bohatera, od pucybuta do milionera. Historia Liz Murray z pewnością do nich należy. Można na to i miejscami  psychologizującą treść kręcić nosem ( piszę o tym, dopiero gdy wszystkie emocje, wywołane przez książkę, wreszcie we mnie opadły i oceniam ją na spokojnie ). Z całym przekonaniem jednak bardzo zachęcam, by zamiast kolejnego wątpliwego poradnika z cyklu " Jak zmienić swoje życie" sięgnąć po " Przełamać noc " Liz Murray. Z pewnością na to zasługuje. A  autorkę podziwiałabym nawet, gdyby nie napisała żadnej książki, albo jej powieść okazała się  kiepska. Jeszcze raz polecam !

Kto chce, może przeczytać artykuł " Liz's Story " z New York Timesa ( 31 stycznia 2000 r. ), dzięki któremu Amerykanie poznali historię Liz.
A tutaj kolejny artykuł w New York Timesie z 11 grudnia 2000 r. o Liz studiującej już na Harvardzie.
Z  biografią Liz  i jej pracą  można zapoznać się  na  stronie.


Zapraszam do posłuchania i obejrzenia rozmowy z Liz Murray :




W 2003 roku powstał film telewizyjny " Homeless to Harvard " ( polski tytuł  " Z ulicy na Harvard " )


Liz Murray, Przełamać noc, Wydawnictwo Rodzinne, 2011, s. 440

8 komentarzy:

  1. Dziękuję! I zgadzam się ze wszystkim - Liz to niesamowita osoba, bardzo się cieszę, że mogłam ją poznać.
    Dla mnie najtrudniejsze również były te początkowe rozdziały o małej dziewczynce, która powinna beztrosko bawić się lalkami, a nie oglądać rodziców w stanie upojenia narkotykowego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pojęcia nie mam, gdzie ja widziałam tę książkę...
    W każdym razie, choc niby już oklepane te "amerykańskie" historie, strasznie je lubię. Przywracają wiarę w człowieka, wzruszają, pokazuje ciężki los.

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Maniaczytania
    Gdyby nie Twoja recenzja - książkę Liz Murray pewnie bym przegapiła.( Czytanie blogów książkowych okazuje się być nie tylko przyjemne lecz i pożyteczne.) A Liz rzeczywiście niesamowita.Wobec jej historii nie można przejść obojętnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Mery
    Historia Liz to rzeczywiście taka amerykańska historia. Bardzo przejmująca i na szczęście z happy endem. Gdybym nie wiedziała, że wszystko dobrze się skończy, ciężko byłoby mi po " Przełamać noc " sięgnąć. A warto było !

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądaliśmy kiedyś ten film w szkole ;) Bardzo podziwiam tę kobietę, osiągnęła, wydawać by się mogło, niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
  6. @ bsz
    Jej historia daje dużo do myślenia.Trzeba ogromnej siły i determinacji, żeby mimo tylu przeciwności osiągnąć sukces. Ale niestety nie każdy jest takim silnym i wytrwałym człowiekiem. A ile dzieci, które znajdują się w podobnej sytuacji, nigdy nie spełni swoich marzeń o lepszym życiu ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoj pierwszy akapit opisuje tez mnie :) Czasami wydaje mi sie, ze nic sensownego nie jestem w stanie napisac o ksiazce. Fajnie, ze o tym napisalas, przynajmniej wiem, ze nie jestem sama w swoich wiekszych lub mniejszych trudach :>

    A ksiazka Murray - akurat mam na polce kilka takich dzieciecych historii. Jak uporam sie z nimi to bede myslec, co dalej i czy dalej chce brnac w ten szczegolny gatunek i charakter ksiazek.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dużo łatwiej i przyjemniej przeczytać książkę, niż potem o niej pisać. Gdybym potrafiła ubrać w słowa wszystkie emocje i wrażenia wywołane lekturą ! A książka Liz Murray to rzeczywiście specyficzny rodzaj powieści. Dotąd prawie nie czytałam podobnych historii, ale cieszę się, że poznałam Liz Murray.

    OdpowiedzUsuń